https://pomagam.pl/cyfn3kbt height="380" scrolling="no" src="https://pomagam.pl/k97tpr8t/widget/">
STRONA GŁÓWNA - zajrzy na du > Polska infoDzisiaj jest 19-5-2024 godzina 3:49:13

Polska info

 

Prokurator dobiera się do Tuska i Bieńkowskiej

b_360_240_16777215_00_images_8ca74ce09ff264412a8fe4bec1f6053f6.jpg

 

 

Były premier, a dziś szef Rady Europejskiej Donald Tusk oraz była wicepremier, a dzisiaj unijna komisarz Elżbieta Bieńkowska będą się tłumaczyć się śledczym z taśm nagranych w restauracji Sowa i Przyjaciele.

Jak się dowiedzieliśmy, kilka tygodni temu Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła dwa nowe śledztwa, będące odpryskami afery taśmowej.

Pierwsze dotyczy podejrzenia przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych w procesie wykorzystywania środków unijnych. Otóż jedno z nagrań pochodzi ze spotkania Bieńkowskiej m.in. z ówczesnym ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem. Wicepremier przechwalała się tam, że dzięki oszustwom udało się ukryć przed Komisją Europejską fatalne wykorzystanie środków unijnych przeznaczonych na służbę zdrowia. Błędów miało być tyle, że Polsce groził zwrot kilkuset milionów złotych! Kontrole jednak zafałszowano podając inne dane. – Jeśli prokuratura postawi Bieńkowskiej zarzuty, to będzie koniec polskiej komisarz. Jej odwołania domagać będzie się nie tylko polski rząd, ale sam szef Komisji Europejskiej – mówi nam europeista, dr hab Piotr Wawrzyk. Kadencja Bieńkowskiej kończy się za dwa lata.

Drugie śledztwo dotyczy Donalda Tuska, choć trudno przypuszczać, by skończyło się zarzutami dla niego. Dotyczy ono „wpływania na kształtowanie cen paliw w 2011 roku”. Otóż w kampanii wyborczej w 2011 r. w Polsce udawało się utrzymać niskie ceny na stacjach, ale na taśmach prezes PKN Orlen Jacek Krawiec zasugerował, że było to polityczne działanie. Jedyne co w tym śledztwie wydaje się móc zaszkodzić Tuskowi to, że będzie musiał stawić się na przesłuchanie.

FAKT.PL

Justin Bieber w Polsce - cytaty z koncertu. Co Justin powiedział ze sceny w Krakowie?


RSS14/11/2016 12:00Komentarze

 

Co powiedział Justin Bieber na koncercie w Krakowie? Zobaczcie najważniejsze cytaty z koncertu Justina Biebera w Polsce z 11.11.2016!

 

Zdjęcie z artykułu: Justin Bieber w Polsce - cytaty z koncertu. Co Justin powiedział ze sceny w Krakowie?Justin Bieber, koncert; Splash News/East News 
Ilustracja do artykułu Justin Bieber w Polsce - cytaty z koncertu. Co Justin powiedział ze sceny w Krakowie?

Koncert Justina Biebera w Polsce już za nami. 11 listopada kanadyjski piosenkarz wystąpił w Krakowie. Koncert Biebera w Polsce z pewnością można zaliczyć do bardzo udanych.

Co działo się na scenie w Krakowie?

Gdybyśmy mieli opisać to wszystko kilkoma słowami, moglibyśmy streścić występ Biebera w Krakowie jednym zdaniem: Tak udanego koncertu na trasie Purpose Tour 2016 chyba jeszcze nie było! I nie jest to żadne zaklinanie rzeczywistości. To suche fakty.

Powiedzmy sobie szczerze - koncerty Justina Biebera w ramach europejskiej części trasy koncertowej Purpose World Tour 2016 od samego początku tournee przebiegają pod znakiem wpadek i nieporozumień. Najgłośniejsze z nich to oczywiście słynny występ w Manchesterze, kiedy to Justin Bieber pokłócił się z publicznością i zdenerwowany na gwiżdżący tłum zszedł ze sceny. Piosenkarz tłumaczył później w wywiadach, że próbuje nawiązać z publicznością bliższy kontakt, ale chyba bezskutecznie, bo coraz częściej widzi, że publiczność woli krzyczeć, niż wysłuchać cKoncert Justina Biebera w Polsce wyglądał jednak całkowicie inaczej! Od samego początku czuć było nić porozumienia i było wyraźnie widać, że z każdą następną piosenką Justin Biebercoraz bardziej otwiera się przed polską widownią!

Fani naprawdę dopisali. To właśnie dzięki ich zachowaniu Justin Bieber mógł zagrać taki koncert, o jakim sam od dawna marzył. A zachowanie polskich Beliebers zostało nagrodzone znacznie większą, niż na dotychczasowych koncertach, interakcją artysty z publicznością.

Co dokładnie mówił Justin Bieber na koncercie w Krakowie? Pospisywaliśmy najważniejsze fragmenty. Zobaczcie, co powiedział Justin Bieber i jak obiecał, że wkrótce wróci do Polski.

JUSTIN BIEBER W POLSCE - CO POWIEDZIAŁ ZE SCENY W KRAKOWIE?

"Cudownie was widzieć. Polska to... który koncert? 104, 105?? Aha, 102. Mój błąd. Świetnie!"o ma do powie"Powiedziano mi, że nie jestem wystarczająco silny. Że nie jestem dość dobry. Aż pewnego dnia obudziłem się i powiedziałem sobie: Poczekajcie, jeszcze wam pokażę!"

Kiedy fanka zapytała Justina, czy czuje się szczęśliwy, ten odpowiedział: "Bardzo szczęśliwy! Jestem teraz BARDZO szczęśliwy!"

Kolejne pytanie od publiczności: Co widziałeś coś fajnego w Krakowie? Jak ci się podobało? Odpowiedź Justina: "Właściwie nie widziałem. Dosłownie przyjechałem tu prosto z lotniska, więc nie widziałem zbyt wiele. Ale następnym razem, a obiecuję, że wrócę tu wkrótce... Nie widziałem zbyt wiele, ale następnym razem zamierzam zobaczyć wszystko. Lepiej tu bądźcie, kiedy wrócę!"

Pytanie od publiczności: Czy często widujesz się z rodziną, kiedy jesteś na trasie koncertowej. Odpowiedź Justina Biebera: "Cóż, nie tak często, jak bym chciał. Ale staram się, żeby to był priorytet - widzieć ich najczęściej, jak mogę. Rodzina jest najważniejsza. Zgadzacie się ze mną? Rodzina jest dla mnieNo i najważniejszy cytat z koncertu Justina Biebera w Krakowie: "Kocham cię Polsko!" Już choćby za te słowa polscy fani zapamiętają 11.11.2016 na bardzo długo.

Byliście na koncercie w Krakowie? Jakie momenty Wam najmocniej zapisały się w pamięci?

  bardzo ważna".dzenia...

Zdjęcie z artykułu: Justin Bieber w Polsce - cytaty z koncertu. Co Justin powiedział ze sceny w Krakowie?

 

 

Szok! Uchodźcy z Niemiec przyjeżdżają do Polski. Po co?

Uchodźcy dość szybko zorientowali się, że ceny w Polsce są o wiele niższe niż we Frankurcie Foto: Marcin Kokolus newspix.pl

REKLAMA
Najpopularniejsze artykuły:

Po krwawych zamachach w Brukseli premier Beata Szydło (53 l.) oświadczyła, że w obecnej sytuacji nie widzi możliwości, by przyjąć w naszym kraju uchodźców. Problem w tym, że rząd wcale nie musi się godzić na przyjazd imigrantów do Polski. Oni już tu są! Przyjeżdżają z Niemiec do Polski. Po co?

We Frankfurcie nad Odrą tuż przy polskiej granicy mieszka obecnie 1,2 tys. imigrantów m.in. z Syrii i Afganistanu. W ciągu najbliższych miesięcy ich liczba wzrośnie do 2 tysięcy. Oprócz dachu nad głową od niemieckich władz dostają jeszcze pieniądze – 217 euro (ok. 900 zł) miesięcznie na osobę.

Uchodźcy dość szybko zorientowali się, że ceny w Polsce są o wiele niższe niż we Frankurcie i za swe pieniądze kupią u nas o wiele więcej. A że niemieckie miasto z naszymi Słubicami łączy most – każdego dnia dziesiątki imigrantów przechodzą na polską stronę, by w naszych sklepach zrobić zakupy. Nie zawsze jednak są u nas legalnie. – W ostatnich tygodniach funkcjonariusze zatrzymali 12 uchodźców, którzy nie mieli pozwolenia niemieckich władz na opuszczanie kraju! – mówi Faktowi Magdalena Jankowska ze słubickiej policji.

Imigranci pojawiają się także w mniejszych miejscowościach, np. w Łęknicy oddalonej od Słubic o ok. 100 km, gdzie przyciąga ich spore targowisko. Mieszkańcy ich się boją. – Są hałaśliwi, zaczepni. Czują się tu jak u siebie – denerwuje się Anna Maciata (40 l.) pracująca w sklepie w Łęknicy.

Lokalne władze chcą oczywiście trzymać rękę na pulsie, ale nie ukrywają, że imigrantów masowo odwiedzających Polskę nikt nie jest już w stanie sprawdzać. – Poprosiłem policję o wzmożone kontrole – przyznaje Faktowi burmistrz Łęknicy Piotr Kuliniak. – Przez granicę można się do nas dostać czterema mostami i każdy trudno upilnować – dodaje.

Przewozy drogowe Rosja-Polska: w czwartek ruszają kolejne rozmowy

29.03.2016
Od lutego przewóz towarów między Polską, a Federacją Rosyjską odbywa się na podstawie czasowo wynegocjowanego porozumienia, które wygasa 15 kwietnia.

Od lutego przewóz towarów między Polską, a Federacją Rosyjską odbywa się na podstawie czasowo wynegocjowanego porozumienia, które wygasa 15 kwietnia.Foto: Glow Images/East News

W czwartek w Gdańsku mają rozpocząć się polsko-rosyjskie negocjacje dotyczące transportu drogowego.

Od lutego przewóz towarów między Polską, a Federacją Rosyjską odbywa się na podstawie czasowo wynegocjowanego porozumienia, które wygasa 15 kwietnia.

Rosja nie wprowadziła w życie wszystkich uzgodnień przejściowych

Wiceminister infrastruktury i budownictwa Jerzy Szmit przyznał we wtorek w Olsztynie, że rozmowy w sprawie uregulowania kwestii przewozu towarów między Polską, a Federacją Rosyjską nie zapowiadają się na łatwe, ponieważ strona rosyjska nie wprowadziła w życie wszystkich uzgodnień zawartych w lutym w tzw. porozumieniu moskiewskim.

̶  Porozumienie moskiewskie dawało nadzieję, że jeżeli zostanie wcielone w życie literalnie do prawa rosyjskiego, bo tak się umawialiśmy z rosyjskimi partnerami, to moglibyśmy przejść do rozmów o wielkości zezwoleń. Niestety, mamy do czynienia z sytuacją, w której część uzgodnień nie znalazła się w rozporządzeniu podpisanym przez ministra Sokołowa, część jest zmieniona, dodatkowo pojawiły się nowe wątki, czego nie możemy zaakceptować - powiedział wiceminister Szmit.

Po 15 kwietnia groźba ponownego wstrzymania ruchu

I przyznał, że "choć jest optymistą co do rozmów", to nie wyklucza, że po 15 kwietnia ponownie może dość do sytuacji, w której transport towarowy między Polską, a Federacją Rosyjską zostanie wstrzymany, jak miało to miejsce na początku roku.

Najwięcej sporów o przewozy do kraju trzeciego

Szmit przyznał, że głównym problemem w rozmowach dotyczących transportu drogowego jest kwalifikacja przewozów "czyli to, czy przewóz jest z tzw. kraju trzeciego, czyli nie z Polski do Rosji a np. z Włoch czy Hiszpanii", bo w jego ocenie "stosunkowo łatwo jest rozmawiać o przepisach dotyczących tylko Polski i Rosji".

"Rosja chce jak najwięcej towaru kwalifikować jako „kraje trzecie”, a to maksymalnie ogranicza ilość zezwoleń do krajów trzecich.(…) Problem pojawia się przy klasyfikowaniu w ten sposób towaru z polskich fabryk, których właścicielami są zagraniczne koncerny, jak choćby żarówki produkowane w Pile przez Philipsa, czy opony Michelina z fabryki w Olsztynie" - argumentował Szmit i dodał, że w jego ocenie takie zapisy zmierzają do wyeliminowania z rynku przewozu polskich przewoźników.

̶  Federacja Rosyjska domaga się jak największej ilości zezwoleń tranzytowych wiec można powiedzieć, że sami chcą wozić towar do siebie. Jednak Rosjanie nie są w stanie tego zrealizować, bo nie mają takiej możliwości jeśli chodzi o park maszynowy i jest wielu przedsiębiorców, którzy chcą, żeby towar do Rosji wozili przewoźnicy z Polski lub krajów Unii Europejskiej, bo im ufają. (…) FR reaguje na to nie rynkowo, nie podnosi jakości usług, a administracyjnie, chcąc ograniczyć dostęp do rosyjskiego rynku - ocenił Szmit i dodał, że wszystkie przepisy, które dyskryminują polski transport, i transport, który pochodzi spoza FR, "powinny zostać z tych dokumentów usunięte".

̶  Po analizie rozporządzeń, które zostały wprowadzone w Federacji Rosyjskiej można jednoznacznie powiedzieć, że nawet gdybyśmy się wymienili jakąś znaczną liczbą zezwoleń, nawet ponad to, co do tej pory było, to i tak po kilku miesiącach polski transport byłby wyeliminowany z powodów administracyjnych, gdyż te uregulowania są głęboko dyskryminujące dla transportu z krajów trzecich - wyjaśnił Szmit.

Rozmowy odbędą się w Gdańsku

Polsko-rosyjskie rozmowy o przewozie towarów zaplanowano na najbliższy czwartek i piątek w Gdańsku. Szmit powiedział, że ma nadzieję, że Rosjanie na nie przyjadą, ale przyznał, że nie ma pewności, czy w ciągu dwóch dni wszelkie sporne kwestie zostaną uzgodnione. Nie wykluczył, że konieczne mogą być kolejne rozmowy.

Czasowe porozumienie z lutego wygasa 15 kwietnia

W lutym przedstawiciele rządów Polski i Rosji zawarli czasowe porozumienie dotyczące zezwoleń na samochodowe przewozy towarowe, które wygasa 15 kwietnia. Na podstawie lutowych uzgodnień strona polska otrzymała 20 tys. zezwoleń – 10 tys. ogólnych i 10 tys. na przewozy z/do krajów trzecich, stronie rosyjskiej również przysługiwało 20 tys. zezwoleń – 19,5 tys. ogólnych i 500 na przewozy z/do krajów trzecich.

PAP, jk

Zobacz więcej na temat: Polska Rosja transport

Polska liderem AGD w Europie. Hitem są pralki

29.03.2016

W ciągu ostatniego roku eksport tak zwanego dużego sprzętu AGD z Polski wzrósł o blisko 10 procent.

W ciągu ostatniego roku eksport tak zwanego dużego sprzętu AGD z Polski wzrósł o blisko 10 procent.Foto: Pixabay

Rośnie sprzedaż i eksport lodówek, pralek czy suszarek produkowanych w Polsce.

Posłuchaj

03'52 W ciągu ostatniego roku eksport tak zwanego dużego sprzętu AGD z Polski wzrósł o blisko 10 procent, mówi w radiowej Jedynce Wojciech Konecki ze Związku Pracodawców AGD CECED Polska./Elżbieta Szczerbak, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.

W ciągu ostatniego roku eksport tak zwanego dużego sprzętu AGD z Polski wzrósł o blisko 10 procent - tak wynika z analiz CECED Polska.

Hitem eksportowym są jak przed rokiem pralki.

̶  Producenci liczą, że branża będzie rosła w siłę - tłumaczy Wojciech Konecki ze Związku Pracodawców AGD CECED Polska.

Jak wymienia, produkujemy 6 mln pralek, bardzo dużo chłodziarek, piekarników, zmywarek i suszarek.  

Polscy producenci nastawiają się na coraz bardziej skomplikowany sprzęt

Podkreśla, że oferowany przez zakłady w Polsce sprzęt jest coraz droższy, bardziej skomplikowany.

̶  Już dawno osiągnęliśmy pozycję lidera wyrobów podstawowych, a teraz będziemy zwiększali sprzedaż wyrobów wyżej specyfikowanych - mówi.

Problemem jest nadal kierunek wschodni

Niestety eksporterzy ciągle borykają się z problemami na Wschodzie.

Jak podkreśla Wojciech Konecki, o ile na Zachodzie rośnie sprzedaż, to nie można tego powiedzieć o kierunkach wschodnich.
̶  Największym problemem, oprócz zmienności kursów walut, są płatności. Pojawił się też kolejny problem – transport, związany z przewozami między Polską a Rosją – mówi.

W kraju działa dziś  27 fabryk sprzętu AGD. W tym sektorze pracuje około 22 tysięcy osób i ta liczba rośnie.

Elżbieta Szczerbak, jk

Zobacz więcej na temat: eksport produkcja